Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 maja 2012

Odcinek 4




Policzek ciągle mnie piekł w miejscu gdzie dłoń Liliany spotkała się z delikatną skórą mojego policzka. Szedłem w stronę klasy, co rusz czując na sobie spojrzenie Lauriego. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że pomimo milczenia jakie zapanowało między nim a mną, ten kretyn leje po prostu ze mnie równo. Stanąłem przed drzwiami klasy i bez pukania otworzyłem je, wchodząc do pomieszczenia pewnym, mocnym krokiem. Za mną wszedł Lauri i zaraz wszystkie pary oczu, łącznie z sora i Liliany, skierowane były na naszą dwójkę. Nie przejmowałem się teraz Lilianą, więc moje bystre tęczówki utkwiłem w twarzy sora.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale skorzystaliśmy z okazji i poszliśmy do wc
Powiedziałem krótko, kłamiąc jak z nut i jakoś poczułem, że Liliana myśli już o mnie swoje.
-Dobrze, siadajcie na swoje miejsca.
Podsumował krótko i zaczął w końcu prowadzić lekcję. Podeszliśmy z Laurim do swoich ławek i zajeliśmy miejsca. Spojrzałem na Lilianę. Rzuciła mi takie spojrzenie tymi identycznymi, lazurowymi tęczówkami jakbym co najmniej zabił jej matkę... W sumie to też moja matka... No mniejsza o to. Znieruchomiałem widząc, jak w jej zgrabnych, długich, delikatnych palcach zakończonych idealnie pomalowanymi paznokciami, trzaska drewniany ołówek. Mimowolnie przełknąłem śliną i sądząc po tym jaką zrobiła minę, chyba to zauważyła. Odwróciła głowę w stronę okna i w końcu odetchnąłem z ulgą. Jak zawsze lekcja historii była długa i cholernie nudna. Lauri też się nudził, bo co chwilę ziewał. Po jakiś 30 minutach drzwi klasy zostały otwarte i stanęły w nich ładne laseczki. Co prawda wyglądały jak wzorowe uczennice, ale figury miały niczego sobie.
-A... Dobrze, że jesteście, bo całkiem o was zapomniałem.
Powiedział nauczyciel do lasek. Szczerze? To panienki widzę pierwszy raz na oczy.
-To są uczennice z klubu muzycznego
Hmm.. Dobra kluby sportowe znam, plastyczny, chemiczny i całą resztę też, ale muzyczny? Taki w ogóle istniał? Serio pierwsze słyszę...
-Ich klub może się rozpaść, jeśli nie znajdą jeszcze jednego członka.
No i wszystko jasne. Już wiem, czemu o nim nie słyszałem.
-Dobrze, to może ja oddam wam głos i powiecie o co w tym wszystkim biega.
-Dziękujemy profesorze. Allen!
Tak mam na imię i czemu mnie to nie dziwi, że zwróciła się ona do mnie?
-Przyszłyśmy prosić cię abyś dołączył do nas. Jesteś świetnym wokalistą, lubisz to co robisz... Prosimy cię! Inaczej nasz klub się rozpadnie!
Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się po klasie. Każdy na mnie patrzył z wyjątkiem Liliany. Wtedy wpadł mi do głowy świetny pomysł.
-Dziewczyny schlebiacie mi i bardzo chętnie przystałbym na waszą propozycję... Ale...
Wtedy spojrzałem na nowo na Lilianę. Odwróciła się szybko w moją stronę, kręcąc na boki głową z błagalnym spojrzeniem. Dostanie za ten policzek. Uśmiechnąłem się złośliwie i spojrzałem ponownie na dziewczynę.
-Mam lepszą propozycję. Moja siostra Liliana jest tak samo uzdolniona jak ja. Wokalnie i w ogóle muzycznie.
Uśmiechnąłem się widząc, jak każdy na nią patrzy, a ona sama pewnie rozrywała mnie teraz w myślach na strzępy.
-To prawda?
Dziewczyna, która przed chwilą rozmawiała ze mną, teraz patrzyła na Lilianę.
-Tak, ale skończyłam z tym...
-Co ci szkodzi siostrzyczko? Ja mam trasy, wywiady, sesje zdjęciowe i szkołę, nie dam rady być jeszcze w klubie.
Spojrzałem na nią z miną niewiniątka.
-A-ale...
Serio wyglądała tak, jakby miała zaraz roznieść całą klasę, ze mną na czele.
-Liliano, Allen ma rację. Dobrze, to postanowione. Dołączysz do klubu, który za dwa tygodnie ma koncert na jednym ze szkolnych apeli...
No to ją załatwiłem. Liliana szybko wstała z ławki.
-Sorze! Nie pamięta już pan, jak przymusowo musiałam przynależeć do klubu wzajemnej pomocy?!
No to ostro zapodała. Przecież po tym co odwaliła całe grono pedagogiczne chciało ją zabić, ale nie zrobili tego tylko dlatego, że była i jest najlepszą uczennicą w szkole.
-Tak, pamiętam, dlatego teraz naprawisz to co wtedy schrzaniłaś.
Powiedział nauczyciel i to wściekły. Mówiłem? Po co w ogóle do tego wracała? Tak w ogóle to nie chciałbym myśleć, co by ze mną była jakby dowiedziała się, że ten koleś wtedy był do niej wysłany przeze mnie.
-Niemożliwe...
Usłyszałem jej szept. Wbiła wzrok w ławkę, a to jak była wściekła wręcz biło z niej wrogą aurą.
-Dobrze, to przyjdź do pokoju numer 105 oki?
Tyle usłyszałem i po chwili dziewczyn nie było w klasie. Wstałem z ławki rozprostowując kości. Nienawidziłem siedzieć tyle czasu. Odwróciłem się do Lauriego krzyżując dłonie na karku.
-To co? Dziś po zajęciach wypad do klubu?
-Nie jestem jakoś przekonany... Poza tym, czy ty zawsze musisz robić Lilianie na złość?
Westchnąłem ciężko opuszczając ręce. Przyjrzałem się swojemu kumplowi uważnie.
-Lauri... Dała mi w mordę z liścia. Dlaczego miałbym dać jej z tego tytułu taryfę ulgową? Zresztą ja...
No i  tu nie dokończyłem, bo coś twardego i dużego pierdolnęło mnie w tył głowy. Nie dałem rady nawet powiedzieć "Ała", ale odwróciłem się i zauważyłem swoją siostrzyczkę z torbą w łapach.
-Liliana odjebało ci kurwa?!
-Po pierwsze to twoja choroba niedojebstwa jest zaraźliwa, więc Lauri radzę uważać, bo będziesz mieć niedojebstwo mózgowe jak on. Po drugie to co drzesz mordę? Nie widziałam, że tu stałeś i zarzuciłam torbę na ramię.
Ten jej wredny uśmiech doprowadzi mnie kiedyś do wrzenia krwi w żyłach. Do tego Lauri chichotał pod nosem jak pojebany. Pomasowałem bolący tył głowy i zauważyłem, że Liliana wychodzi z klasy z torbą na ramieniu.
-A ty dokąd?
-A chuj ci do tego. Spierdalam stąd.
Warknęła i po chwili już jej nie było. Nie wierzę w nią. Sama robi sobie problemy. Wychyliłem się z klasy pocierając obolały łeb.
-Liliana! Masz przecież iść do klubu! Znowu chcesz mieć problemy?
Zatrzymała się i po odwróceniu spojrzała na mnie spod byka. Wróciła szybko do mnie i złapała mnie za luźno założony krawat.
-Trzeba było nie kłapać tą piękną buźką  to bym nie musiała. Jak tak bardzo ci zależy to sam tam idź.
Puściła mnie i pokazując fucka ruszyła wzdłuż korytarza.

poniedziałek, 14 maja 2012

Odcinek 3




Poszłam do łazienki, chociaż i tak nie mam pojęcia po co, bo przecież twarzy nie obmyję wodą przez mój makijaż. Lać też mi się nie chce, więc kurwa co ja tu robię? Do tego ten mój pojebany momentami braciszek, doprowadza mnie do szału. Jak on mógł powiedzieć i zrobić coś takiego?!
-Tsss... Kretyn! - warknęłam przymykając oczy, aby lekko się uspokoić. Umyłam ręce i wyszłam z łazienki. No nie wyrobię... Ten idiota przylazł tu za mną. Miałam już pytać go czego chce, kiedy przyparł mnie do ściany i oparł swoje przedramię nad moją głową, nachylając się tym samym nade mną. Rzucił mi ten cholerny uśmieszek, który wiedziałam co znaczy.
-Lili daj spokój...
-Nie mów tak do mnie! A poza tym bawi Cię to?! - warknęłam, bo po tym co odpierdolił Liliować mi tu nie będzie. Od tej całej jego sławy, to z mózgu zrobiła mu się chyba dupa... Uśmiechnął się jeszcze szerzej do mnie, czym tylko bardziej mnie wkurzał i kutas zdawał sobie z tego doskonale sprawę. Poczułem na policzku jego szczupłego, długiego palucha.
-Lili... Lili... Po prostu podoba mi się to, jak słodko się rumienisz, bo chyba nie myślałaś, że na serio na Ciebie lecę co? - zaczął się ze mnie napierdalać i nie wytrzymałam. Czerwieniąc się i mając łzy w oczach ze złości, po prostu sprzedałam mu solidnego liścia. Echo uderzenia rozeszło się po korytarzu, a Allen spojrzał na mnie całkowicie zaskoczony. Trudno się dziwić, pierwszy raz go uderzyłam tak na poważnie i to w twarz. Usłyszałam za nami gwizdanie i spojrzałam Allenowi za ramię. Cholera to Lauri! Świetnie, jeszcze tego brakowało, aby on to widział. Czerwieniąc się uciekłam w stronę klasy. Czemu takie sytuacje zawsze muszą mnie spotykać? Co ja mam na czole napisane 'przygarnę pecha'?! Szybko weszłam do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie. Allen i Lauri już tu idą. - powiedziałam te słowa, tak szybko, że aż sama sobie się dziwię, że nie ugryzłam się w język. Podeszłam do ławki rozglądając się  na boki niepewnie, bo każdy się na mnie gapił. Boże ludzie co z wami?! Ten idiota tylko udawał! Usiadłam na krześle i wyjęłam odpowiednie podręczniki. Wtedy drzwi klasy otworzyły się, a ja oczywiście odruchowo musiałam spojrzeć w tamtym kierunku. Stali w nich Allen i Lauri.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale skorzystaliśmy z okazji i poszliśmy do wc - tssaa... Co za kłamca! Mój wzrok spoczął na twarzy Lauriego i od razu poczułam, że się czerwienię, dlatego uciekłam wzrokiem gdzieś w bok.
-Dobrze, zajmijcie swoje miejsca - rzucił profesor i zaczął w końcu prowadzić zajęcia. Spojrzałam na Allena, rzucając mu tak mroczne spojrzenie, jak jeszcze nikomu. Ze złości aż złamałam ołówek, który miałam w dłoni. On to zobaczył i przełknął ślinę, bo zauważyłam jak jego grdyka poruszyła się. Przekręciłam głowę w bok i obserwowałam to co dzieje się za oknem, bo zajęcia ani trochę mnie nie ciekawiły. W końcu była to historia. Moją uwagę, gdzieś po 30 minutach, przykuły otwierające się drzwi.
-Aa.. Dobrze, że jesteście, bo całkowicie o was zapomniałem. - powiedział nauczyciel do grupki dziewczyn, które właśnie weszły do naszej klasy. Muszę przyznać, że widzę je po raz pierwszy. Wyglądały na przykładne uczennice, bo wszystko co miały na sobie było na picuś glancuś, zapięte na ostatni guzik.
-To są członkinie klubu muzycznego - to taki klub w ogóle u nas w szkole jest? Pierwszy raz słyszę - Ich klub może się rozpaść, jeśli nie znajdą jeszcze jednego członka - aa... to już wiem, czemu o nich nie słyszałam. Ponownie przekręciłam głowę do okna, opierając ją na swojej dłoni.
-Dobrze, to może same powiecie o co dokładnie chodzi...
-Dziękuję profesorze. Allen! Przyszłyśmy prosić Cię o to być do nas dołączył. Jesteś świetnym wokalistą, lubisz to co robisz... Prosimy Cię! Inaczej nasz klub się rozpadnie! - ta lubi to co robi dla takich płaszczących się lasek, jak Ty... Proszę was, bo zaraz puszczę obligatoryjnego pawia...
-Dziewczyny schlebiacie mi i bardzo chętnie przystałbym na waszą propozycję... Ale... - kurwa ten ton głosu! Szybko odwróciłam się w stronę Allena. Nie myliłam się, te jego wredne oczyska patrzyły na mnie! Pokręciłam na boki głową, bo wiedziałam, że zaraz zemści się na mnie za ten policzek. Uśmiechnął się do mnie wrednie i ponownie spojrzał na dziewczynę.
-Mam lepszą propozycję. Widzicie moja siostra Liliana jest tak samo uzdolniona, jak ja. Wokalnie i w ogóle muzycznie - Zabiję go! Znowu tego cholernego dnia wszystkie tęczówki  w klasie spoczęły na mnie.
-To prawda? - laska patrzyła teraz na mnie.
-Tak, ale skończyłam z tym...
-Co Ci szkodzi siostrzyczko? Ja mam koncerty, wywiady, sesję i szkołę, nie dam rady być jeszcze w klubie.
-A-Ale..
-Liliana, Twój brat ma rację. Dobrze, to postanowione. Dołączysz do ich klubu, który za 2 tygodnie ma koncert na jednym z apeli. - nie wierzę! Ten nauczyciel spadł z konia czy co?! Wstałam szybko z krzesła, kładąc dłonie na blacie swojej ławki.
-Sorze! Nie pamięta już pan co było, jak musiałam należeć do klubu wzajemnej pomocy?! - tak, należałam do takiego cholernego klubu w zeszłym roku. Ba... Byłam nawet przewodniczącą. Ale zostałam do tego zmuszona, po tym jak pobiłam się z jednym z uczniów. Miałam bardzo dobre wyniki w nauce, dlatego nie chcieli mnie zawieszać i wymyślili coś takiego. A wtedy wydarzyło się to: Do tego naszego klubu przyszedł uczeń pierwszego roku. Uśmiechnęłam się do niego i oczywiście robiłam z siebie słodką uczennicę.
-Witamy w naszym klubie wzajemnej pomocy. W czym możemy Ci pomóc? - uśmiechnęłam się do niego słodko i to chyba było za wiele, bo zmieszał się.
-N-nie jednak w niczym. Przepraszam - ruszył do wyjścia więc chciałam, a raczej prosiłam go by zaczekał i nie odchodził.
-Czekaj... Wracaj...
-Nie, to nic... - no i wtedy coś we mnie pękło. Złapałam go za łachy i pchnęłam w głąb pokoju .
-Czy nie prosiłam do jasnej cholery, żebyś wracał?
-Ała! eee...
-Żadne 'eee' zakichany pierwszoklasisto! Myślałam, że zaczniesz gadać, gdy będę udawała słodką idiotkę. Ale te formalne pierdy zawsze mnie wkurzają! Zaoferowałam Ci nawet pomoc cwelu! Wiesz z kim zadzierasz zasrańcu? - chłopak leżał na podłodze i patrzył na mnie. Wkurzyłam się i kopnęłam go w jaja - Więc gadaj czego pragniesz.
-To nic takiego.
-Przecież powiedziałam czopie, że spełnię każdą Twoją prośbę, nie?! No dalej gadaj!
-Cierpię na pewną przypadłość i chciałbym się jej pozbyć... - miał jakiś przyśpieszony oddech...
-Obrzydliwe... Ciężko oddychasz wiesz?
-Prawdę mówić ja... ja... - jego oddech był coraz bardziej przyśpieszony.
-No wyrzuć to z siebie! - podniosłam go za koszulę.
-Przyszedłem tu by się z tego wyleczyć! Ale to jest mój limit! - odepchnął mnie i upadłam na tyłek do tyłu.
-Co jest z Tobą nie tak?!
-Tak naprawdę jestem masochistą!
-Co? - Podszedł do mnie i zaczął się o mnie ocierać dysząc przy tym.
-Uwielbiam, gdy dziewczyny mną poniewierają. Jest mi tak dobrze, że nie panuję nad sobą! Mówię Ci jest wtedy źle!
-Hej! uspokój się! - ale on dalej swoje więc kładąc mu na brzuchu nogę przerzuciłam go za siebie. - Masz się uspokoić! - po tym związałam go.
-Więc jesteś hardckorowym masochistą? Podniecało Cię jak Cię zwyzywałam? Wykorzystałeś mnie by zrobić sobie dobrze?
-Nie, to nie tak! - zaczęłam okładać go długą, wierzbową gałęzią.
-Ty żałosny, bezużyteczny, zboczony dziwolągu! To przez takie świnie jak Ty świat jest taki jaki jest! Mam rację?
-Oczywiście.
Dalej, przeproś cały świat! - Znowu go uderzałam i powiem, że miałam świetną zabawę przy tym.
-Przepraszam! Przepraszam, że się urodziłem!
-Głośniej!
-Jestem ludzką porażką! Przepraszam, że ktoś taki jak ja musiał się narodzić! - wtedy przekręcił się i upadł na ziemię.
-hahaha! Linali widziałaś to? Z podniety prawie się spuścił! Koleś jest niesamowity! Prawdziwy masochista! - wyśmiałam go i rozwiązałam. Od razu uciekł z pokoju. Tak właśnie było.. Potem ten uczeń odszedł z naszej szkoły, a ja zebrałam za to, że tak go potraktowałam.
-Tak, pamiętam. Dlatego teraz naprawisz to co zrobiłaś rok temu - no tak, całe grono pedagogiczne do tej pory miało mi za złe to odejście tego kolesia.
-Niemożliwe... - szepnęłam i zrezygnowana opadłam na krzesło i posłałam Allenowi wściekłe spojrzenie.

Odcinek 2





Nie jest łatwo być gwiazdą. Chwila sławy, błyski fleszy, tłum podnieconych nastolatek wykrzykujących Twoje imię... Nie dość, że trzeba zmagać się z szalonymi fankami, to jeszcze trzeba znosić ich matki! Mamuśki to są dopiero szalone. Często jak przyjeżdżamy z chłopakami do nowego miasta, matki skaczą do przodu aby tylko być pierwszymi w kolejce. Szamotają się, przepychają, przekrzykują innych. Nie wiem o co im chodzi... Tak się zastanawiam, że może chcą abyśmy zobaczyli ich córki lub po prostu marzą o autografach... Sam nie wiem. Bycie gwiazdą sławnego zespołu potrafi być wykańczające. A jeszcze bardziej, kiedy musisz chodzić też do szkoły. Dlatego, żeby rodzice nie suszyli mi głowy nie raz zarywałem noc, aby wykuć to co trzeba i dzięki temu jestem najlepszym uczniem w szkole. Znaczy... No jeśli chodzi o oceny no i... jestem na tym samym miejscu c moja siostra bliźniaczka Liliana. Tak, mam siostrę bliźniaczkę i to identyczną jak ja, ale ona nie zajmuje się tym samym. Kiedyś muzyka i śpiew fascynowały ją tak samo jak i mnie, ale do dziś nie wiem czemu zrezygnowała. Zamieniła to na szycie ubrań. No, ale muszę przyznać, że świetnie jej to idzie. Sam z chłopakami z zespołu ubieramy się u niej. Co jak co, ale Liliana ma zajebisty gust. Do tego podobny do mnie. Bez żadnego 'ale' dałbym się jej wystylizować bez mojej ingerencji w to. Matka natura potrafi robić sobie jaja z nas ludzi. Dostałem coś najwspanialszego - bratnią duszę, która czuje to co ja, wygląda jak ja, myśli podobnie do mnie, a przede wszystkim rozumie mnie jak nikt inny. Czasem zapominam, że Liliana to dziewczyna, a jeszcze w tym wieku to już w ogóle powinienem uważać na to co przy niej mówię i robię. Pomysły tego na górze potrafią rozwalić mnie na łopatki. Gdybym miał brata, a nie siostrę, to nie musiałbym się tym w ogóle przejmować. No, ale nie mam brata. Często nie rozumiem tego, dlaczego Liliana wychodzi przede mną do budy, a potem udaje jakby w ogóle mnie nie znała. Na początku myślałem, że może jest zazdrosna, potem że może jest wkurzona bo spędzam z nią mniej czasu niż kiedyś. Jednak teraz wydaje mi się, że unika mnie po prostu przez laski. Gdy tylko wyjdę z domu dopadają mnie, komplementują i flirtują. Pewnie to ją tak wkurza. Nawet teraz siedząc w klasie moja ławka była otoczona przez kumpli i laski. Było jeszcze przed dzwonkiem, bo jak zawsze przychodziłem wcześniej z siostrą [a raczej zaraz po niej] do budy, a z racji tego, że ona i ja byliśmy tak wcześnie i jesteśmy tak popularni to przychodziła o tej porze i reszta. Byłem właśnie w trakcie konwersacji z kumplem, kiedy ktoś wszedł do klasy.
-Liliana... - no tego palanta tu brakowało. Spojrzałem na niego zza swoich długich rzęs. Nie rozumiem faceta. Moja siostra tyle razy dała mu kosza, a nawet pobiła, a on wraca jak ten jebany bumerang.
-Natan ile razy można mówić nie? Znowu mam skopać Ci tyłek? - to była oczywiście moja siostra. Na sam jej tekst uśmiechnąłem się pod nosem. Pod tym względem byliśmy zawsze luzacko i buntowniczo nastawieni do otoczenia.  Odchyliła się na krześle i jedną ze swoich blond brwi uniosła ku górze mierząc chłopaka wzrokiem. Tak, w tym spojrzeniu była kpina, niesmak i wiele innych rzeczy. Nikt tak dobrze, jak ona nie umiał tylko spojrzeniem pokazać co myśli o drugiej osobie. Oczywiście każdy tu obecny obserwował całą sytuację.
-Ale dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? Masz kogoś? Bo, jak tak to wtedy zrozumiem! - Kurwa, czy ten facet nie ma honoru, męskiej kurwa dumy do chuja? Dobra pomogę jej i przy okazji zabawię się troszkę.
-Ma kogoś... - oczywiście teraz wszystkie oczy zwrócone były na mnie, nawet Liliany. Dobrze wiem, że teraz myślała tylko o tym jak odkręcić moje słowa, ale nie dam jej takiej możliwości. Wstałem od ławki i ruszyłem luzackim krokiem w jej stronę jedną dłoń trzymając w kieszeni spodni. Oczywiście, każda para oczu podążała teraz za mną. Doszedłem do jej ławki, nachyliłem się nad nią, złapałem jej założony luzacko krawat, tak że wróciła do normalnej pozycji na krześle i pociągnąłem ją za niego do siebie. Uśmiechnąłem się i ugryzłem ją w jej płatek uszny. Słysząc jej jęknięcie i widząc rumieńce na policzkach, poczułem cholerną satysfakcję. Przytuliłem do swojej klatki piersiowej jej głowę, wdychając jej słodki zapach i spojrzałem na chłopaka.
-Liliana jest ze mną i jest moja! - uśmiechnąłem się zadziornie i usłyszałem westchnienia, zapewne szoku. Liliana odepchnęła mnie od siebie, wstając tak szybko, że krzesło na którym siedziała upadło z hukiem na podłogę. Spojrzała w moje oczy z mordem w swoich.
-Odbiło Ci?! - zamachnęła się chcąc mnie spoliczkować, ale zapomniała o tym, że jestem w sztukach walki tak samo dobry, jak i ona. Złapałem jej nadgarstek, a na jej twarzy pojawiło się zdziwienie i złość.
-Jesteś chory Allen! - warknęła czerwieniąc się na policzkach. Kurwa , muszę przyznać, że widziałem dziś pierwszy raz jak się rumieni i to z mojego powodu. Spodobało mi się to. Wyrwała swoją rękę opuszczając klasę, a ja odprowadziłem ją wzrokiem. Wtedy, każdy spojrzał na mnie.
-Wiecie... Nie chce, aby nasz miłość wyszła na jaw, bo to w pewnym sensie jest zakazane prawda?
-Ale co na to wasi rodzice? - zapytał jeden z chłopaków, który był w szoku.
-Jak to co? Nie wiedzą o tym...  - po tych słowach rozległ się dzwonek, oznajmiający, że mamy zając swoje miejsca w ławkach. Zrobił to każdy z wyjątkiem Liliany, bo ona jeszcze nie wróciła. Po 2 minutach w klasie znalazł się nauczyciel, więc podniosłem rękę do góry.
-Tak Allen?
-Sorze - po kiego chuja ja tak do niego muszę mówić? Przecież on nawet nie ma tytułu profesora, a zaledwie magistra, no ale... - Moja siostra poszła do wc, a tam na korytarzu jest popsuty dzwonek. Pójdę po nią dobra?
-Idź, ale wracajcie szybko jasne?
-Tak, tak.. - po klasie rozległo się szuranie krzesła, z którego wstałem i poszedłem do Liliany. Właśnie dochodziłem do łazienki dziewczyn, kiedy wyszła. Spojrzała na mnie, jak na największego zbrodniarza na świecie. Przyparłem ją do ściany i uśmiechnąłem się opierając przedramię nad jej głową.
-Lili daj spokój...
-Nie mów tak do mnie! A poza tym bawi Cię to?! - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, bo znowu zagościły na jej policzkach rumieńce. Przesunąłem po jednym z nich palcem.
-Lili... Lili... Po porostu podoba mi się to jak słodko się rumienisz, bo chyba nie myślałaś, że na serio lecę na Ciebie co? - zacząłem śmiać się w głos i wtedy zaskoczyła mnie. Sprzedała mi policzka, czerwieniąc się i mając w oczach łzy ze złości. Za sobą usłyszałem gwizdanie. Był to Lauri. Kumpel z zespołu i mój najlepszy przyjaciel. Zawstydzona tym wszystkim Liliana uciekła do klasy, a ja złapałem się za policzek.
-Allen... - zaczął patrząc jak Liliana ucieka. - Jej cios z liścia zdecydowanie był klasy światowej. Jestem pewny, że zostanie mistrzynią, czuję to nawet w kościach... - no co za idiota. Napierdalać się tak ze mnie po tym jak dostałem w mordę od siostry. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
- Ha ha ha bardzo śmieszne Lauri... Bardzo... - mruknąłem i pocierając policzek ruszyłem w stronę klasy.

Odcinek 1




Według medycyny, ciąża bliźniacza to jednoczesny rozwój w jamie macicy dwóch płodów. Ciąża bliźniacza dwuzygotowa, cz jak nazywamy ją - dwujajowa, jest najczęstszą postacią ciąży wielopłodowej. Powstaje ona w wyniku zapłodnienia dwóch odrębnych komórek jajowych przez dwa osobne plemniki. Od samego początku powstają więc dwa oddzielne i równe embriony. Dzieci urodzone z takiej ciąży nie są do siebie podobne, bardziej jak rodzeństwo urodzone z różnych ciąż. Właśnie tutaj medycyna strasznie się myli. Mam na imię Liliana i mam brata bliźniaka Allena. Urodziliśmy się z ciąży bliźniaczej dwujajowej. Nic nie było by w tym fascynującego, gdyby nie fakt, że razem z bratem jesteśmy.... 'identyczni'. Mamy te same rysy twarzy, ten sam głęboki kolor oczu, średniej długości, blond włosy, takie same pełne usta... Dosłownie wszystko to samo prócz jednej, istotnej rzeczy - płci. Wyglądamy jakbyśmy byli bliźniętami jednojajowymi, ale z medycznego punktu widzenia jest to nienormalne i niemożliwe, żeby bliźnięta dwujajowe były do siebie podobne, a bliźnięta jednojajowe były tej różnej płci. Przychodząc na świat daliśmy medycynie nieźle do myślenia. Od małego cały świat interesował się naszym przypadkiem, jednak po kilku latach sprawa przycichła, a ja wraz z bratem mogę prowadzić normalny tryb życia. W sumie prawie normalny, bo mój braciszek robi karierę jako wokalista jednego ze słynnych, nastoletnich zespołów. Czy ja też w tym siedzę? O nie, nie i całe szczęście. Znaczy... Kiedyś kochałam śpiewać i grać na przeróżnych instrumentach, ale Allenowi szło to jakoś lepiej ode mnie, więc zrezygnowałam. Znalazłam sobie inną fantazję - szycie ubrań. Większość rzeczy jakie znajdują się w mojej garderobie są z mojej, nie raz kilkudniowej ciężkiej pracy. W sumie to szyję też stroje dla brata i jego kumpli z zespołu. Nawet kiedyś Allen powiedział mi, że jakiś znany facet pytał go skąd bierze tak wyjechane ciuchy. Słysząc to uniosłam się kilka centymetrów nad ziemią, bo miło słucha się takich rzeczy. W ogóle to nie wiem, jak Allen to robi. że udaje mu się pogodzić szkołę z koncertami i do tego mieć tak dobre stopnie. Pod tym względem to go podziwiam. Chodzimy razem do tego samego liceum i tej samej klasy, oczywiście mój brat jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole wśród dziewczyn... No, a ja wśród chłopaków. Nie rozumiem tej brzydszej płci. Skoro komuś mówisz, że nie jesteś nim zainteresowana, to powinien to chyba zrozumieć nie? A oni nie... i dalej starają się Cię zdobywać. Jeden był tak natarczywy, że pobiłam go, a potem przez tydzień zawieszono mnie w obowiązkach ucznia. No do grzecznych to ja nie należę i mój brat też nie. Nigdy nie słuchałam tego, co każą mi robić i zawsze robię to co uważam za słuszne. W szkole nosimy mundurki... Tak wiem straszneee. Ale i tak pozmieniałam swój i brata.  Spódniczka została oczywiście skrócona i sięga mi teraz połowy ud, a koszula ma na sobie przeróżne naszywki. Właśnie w takim przerobionym mundurku siedzę teraz w klasie i czekam na pierwsze zajęcia. Biała koszula pod czarną marynarką, do tego założony luzacko krawat i koszula wystająca ze spódniczki. Na koszuli w biodrach założony skórzany, czarny pasek, a przy spódniczce przypięty łańcuszek. Zawsze mam idealnie umalowane paznokcie i jakieś przepaski, bransolety na nadgarstkach. No i oczywiście idealnie zadbane blond włosy z różnymi ozdobami. Cóż... w tym stroju wyglądałam jak typowy łobuz, ale po części nim byłam. Odkąd nauczyciele poznali się na mnie i na bracie siedzieliśmy na końcu klasy, tyle że ja przy oknie, a on przy ścianie. Prawda była taka, że pomimo naszych pomysłów, wygłupów i bójek w jakie się wdawaliśmy, mieliśmy najlepsze oceny w całej budzie. Przekręciłam głowę w stronę okna i spojrzałam na błękitne niebo. Nie było na nim nawet najmniejszej chmurki. Oparłam łokieć o ławkę [mamy je jednoosobowe.], a głowę o zwiniętą w lekką pięść dłoń. Czułam na sobie spojrzenia chłopaków, ale lekceważyłam ich. Mówili, że jestem najfajniejszą i najbardziej wystrzałową dziewczyną w szkole. Do tego kiedyś słyszałam, jak dwóch chłopaków szeptało, że niby  w pojedynkę rozwaliłam całą drużynę piłkarską, a do tego sieję postrach wśród wszystkich dyrektorów szkół... Kto właściwie rozpuszcza takie plotki? Zrobiłam zrezygnowaną minę i cicho westchnęłam.
-Liliana... - Kurwa, jeszcze tego debila mi brakowało. Czy facet nie rozumie słowa nie? Spojrzałam w tamtym kierunku  kładąc swoją szczupłą dłoń na ławce. Zauważyłam, że i Allen na niego spojrzał, zresztą jak reszta całej klasy. Tak, mój braciszek tak jak i ja był ubrany na luzaka.  Do tego krótka kitka i pomalowane paznokcie. Kurwa, gdybyśmy zamienili się ubraniami, to nikt by nie wiedział, kto jest kto.
-Natan, ile razy można mówić nie? Mam znowu skopać Ci tyłek? - uniosłam brew do góry i odchyliłam się lekko na krześle.
-Ale dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? Masz kogoś? Bo jak tak to wtedy zrozumiem! - Boże on naprawdę działa mi na nerwy. Normalnie jak czerwona płachta na byka.
-Ma kogoś... - to był mój braciszek, który zwrócił na siebie uwagę każdej obecnej tu osoby.  Czy on zwariował?! Przecież dobrze wie, że to nie jest prawda! Jak ja się teraz tym ludziom wytłumaczę? Przecież nie dadzą mi żyć! Podszedł do mnie z tym zadziornym uśmiechem i złapał mnie za krawat przyciągając do siebie bliżej, a po tym ugryzł mnie w ucho przez co jęknęłam cicho i zarumieniłam się. Przytulił moją głowę do siebie i spojrzał na chłopaka.
-Liliana jest ze mną i jest moje! - No to teraz dojebał. Usłyszałam, jak niektórzy wzdychają z szoku, więc odepchnęłam go od siebie i spojrzałam miażdżącym wzrokiem w jego tęczówki.
-Odbiło Ci?! - ryknęłam i zamachnęłam się by go spoliczkować, lecz on w porę złapał mój nadgarstek i uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-Jesteś chory Allen! - zaczerwieniłam się i wyrwałam z jego uścisku swoją rękę, a następnie wyszłam z klasy słysząc, jak gada, że ja nie chcę aby nasza miłość wyszła na jaw. Boże, co za palant!!